Zaprzestania prowadzonej wycinki w Puszczy Białowieskiej oraz tego, by cała puszcza została objęta parkiem narodowym - domagali się w Warszawie uczestnicy sobotniej manifestacji. Według Ministerstwa Środowiska, cięcia to element ratowania cennych siedlisk. Manifestacja została zorganizowana przez Greenpeace, Polską Zieloną Sieć oraz organizację Akcja Demokracja. Uczestnicy przeszli sprzed Pałacu Kultury i Nauki przed siedzibę resortu środowiska gdzie prowadzili "siedzący" protest podczas, którego z głośników dobiegały dźwięki pił spalinowych. "Cała puszcza parkiem narodowym"; "Córka leśniczego nie cięłaby niczego" - wołali uczestnicy manifestacji. Na transparentach, które nieśli, przeczytać można było "Białowieska masakra piłą mechaniczną", "Nam nie jest Szyszko jedno", "Nie było nas, był las", "Quo Vadis Szyszko?", "Kocham puszczę, nie odpuszczę". Dyrektor Greenpeace Polska Robert Cyglicki przekonywał, że "na naszych oczach dokonuje się zbrodnia na naszym dziedzictwie". Katarzyna Jagiełło z Greenpeace mówiła, że w puszczy trwa wycinka drzew nie tylko tych zaatakowanych przez kornika, ale też tych zdrowych. "Została przekroczona czerwona linia, wycinane są najcenniejsze ponadstuletnie drzewa" - mówiła dziennikarzom. Dodała, że wycinka trwa też w strefach wyłączonych przez UNESCO, w trakcie okresu lęgowego ptaków. "UNESCO jest zaniepokojone konfliktem z Komisja Europejską i apeluje o natychmiastowe zaprzestanie wycinki i chronienie procesów przyrodniczych" - powiedziała Jagiełło. Jej zdaniem, wycinanie zdrowych drzew świadczy o tym, że działanie to ma komercyjny cel. Ministerstwo Środowiska z kolei przekonuje, że cięcia i nowe nasadzenia drzew są konieczne z powodu masowego pojawienia się kornika drukarza. Ten atakując świerki, doprowadził do ich zamarcia, to - jak tłumaczy MŚ - spowodowało zanik cennych siedlisk i gatunków w puszczy. "To najcenniejszy las w Polsce, to jedno z ostatnich takich miejsc w UE, jeden z najcenniejszych lasów na całym świecie. Mamy skarb, każdy kto wpuszcza tam ciężki sprzęt w najcenniejsze przyrodniczo regiony nie może mówić o sobie, że jest patriotą, po drugie nie może mówić o sobie, że jest dobrym gospodarzem" - podkreśliła Jagiełło. Pytana przez dziennikarzy, czy w związku ze zbliżającym się posiedzeniem Komitetu Światowego Dziedzictwa UNESCO w Krakowie, który dyskutować będzie o sytuacji w puszczy, ekolodzy planują zaostrzenie protestów, powiedziała, że obecnie protest prowadzony jest dwutorowo; na miejscu, w puszczy oraz w różnych miastach. "Jestem przekonana, że trzeba na prawdę zwracać uwagę na to się będzie działo w Krakowie" - powiedziała. Do protestujących przed siedzibą resortu środowiska wyszedł wiceminister, Główny Konserwator Przyrody Andrzej Szweda-Lewandowski, który przekazał organizatorom manifestacji imieninowe cukierki od ministra Jana Szyszko. "Pan minister chce rozmawiać o puszczy w puszczy i wszystkich do tej puszczy zaprasza. Pan minister Szyszko jest otwarty na wszelkie rozmowy" - zapewnił Szweda-Lewandowski. "My przyjmujemy te cukierki na dowód tego, że minister nie rozumie tego co się tu dzieje. My na prawdę jesteśmy gotowi, żeby rozmawiać, ale żeby rozmawiać trzeba zatrzymać parce harvesterów (maszyna wykorzystywana do cięcia i korowania drzew - PAP). To jest podstawa" - odpowiedział wiceministrowi Cyglicki. Rzecznik ministerstwa środowiska Paweł Mucha w rozmowie z PAP zapewnił, że resort wielokrotnie deklarował i podtrzymuje deklarację chęci dialogu ze wszystkimi, którzy są zainteresowani dobrem Puszczy Białowieskiej. "Mam jednak poważne wątpliwości, czy aktywiści którzy często swój przekaz opierają na emocjach, czy chcą tak na prawdę dobra puszczy, czy jednak próbują z puszczy uczynić symbol, którym próbują uderzać w ministerstwo i rząd PiS" - powiedział. "Brakuje mi często ze strony aktywistów argumentów merytorycznych. Ministerstwo z kolei opiera się o fakty i dokumenty. Ta dyskusja powinna odbywać się głównie w puszczy w towarzystwie ludzi tam mieszkających; opierać się o dokumenty i prawo" - zaznaczył Mucha. Przedstawiciel MŚ zapewnił, że resort bierze pełną odpowiedzialność za działania jakie wykonuje w Puszczy Białowieskiej. Dodał, że resort "zgodnie z postulatami ekologów wyznaczyło obszar puszczy, na którym nie wykonuje żadnych działań", a na pozostałej części zgodnie z prawem europejskim ratowane są siedliska. "Nie może być tak, że Puszczą Białowieską rządzą kornik i aktywiści" - dodał. Spór wokół Puszczy Białowieskiej przybrał na sile, kiedy pod koniec marca 2016 r. minister środowiska zatwierdził aneks do Planu Urządzenia Lasu (PUL) dla Nadleśnictwa Białowieża. Przewiduje on większe cięcia, tłumaczone przez leśników koniecznością walki z masowym występowaniem kornika atakującego świerki. W połowie kwietnia Komisja Europejska poinformowała, że w związku z decyzją o zwiększonej wycince w Puszczy Białowieskiej, przeszła do drugiego etapu - prowadzonej od czerwca ubiegłego roku - procedury przeciwko Polsce. KE wezwała Polskę do wstrzymania zaplanowanych cięć w Puszczy Białowieskiej. Resort środowiska podkreśla, że działa zgodnie z prawem - polskim i europejskim - które zobowiązuje nasz kraj do ochrony gatunków i siedlisk cennych dla UE. Od kilku tygodni działacze Greenpeace i Fundacji Dzika Polska protestują przeciwko wycince drzew w Puszczy Białowieskiej. W czwartek po południu po raz kolejny zablokowali ciężki sprzęt używany do wycinki. Puszcza Białowieska znajduje się na liście dziedzictwa przyrodniczego UNESCO. Minister środowiska Jan Szyszko zapowiedział niedawno, że Polska złoży wniosek do UNESCO, by puszczę wpisać na listę dziedzictwa kulturowo-przyrodniczego. Jego zdaniem, kiedy puszczę wpisywano na listę światowego dziedzictwa, popełniono błąd, ograniczając się jedynie do kwestii przyrodniczej. Komitet Światowego Dziedzictwa w 2014 r. przyjął zgłoszony przez Polskę i Białoruś wspólny wniosek o wpisanie obszaru Puszczy Białowieskiej, leżącej po obu stronach granicy, na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Według ministerstwa, odbyło się to bez konsultacji ze społecznością lokalną. Starania trwały od 2008 r., natomiast wniosek złożono w 2012 roku.
Napiszę o faktach, które warto przypomnieć po zakończonym proteście przeciwko wycince. Protest w Puszczy Bukowej. Protest trwał kilka dni. Dziś można już otwarcie napisać, że to były dwie dziewczyny z głębi Polski. Same rozbiły obóz w miejscu trwającej wycinki.
W Puszczy Białowieskiej planowano na dziś wizję lokalną z udziałem ekologów, aktywistów i naukowców, którzy mieli sprawdzić, jak wyglądają drzewa już ścięte i te przygotowane do wycinki. - Wszystko wskazuje na to, że te drzewa nie stanowią żadnego zagrożenia dla zdrowia lasu - mówił w rozmowie z TVN24 dr hab. Wiesław terenie Puszczy Białowieskiej trwa wycinka drzew. W czwartek ekolodzy po raz trzeci zablokowali pracę ciężkiego sprzętu w okolicach Czerlonki. Twierdzą, że protestują, "by dać naukowcom czas na zbadanie legalności wycinki".Naukowiec wyjaśniaDr hab. Wiesław Walankiewicz z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach wyjaśniał, na czym polega badanie To polega na tym, żeby sprawdzić, czy ten posusz [martwe lub obumierające drzewo - red.] jest czynny czy jałowy. Posusz czynny to jest taki posusz, z którego mogą wylecieć jeszcze korniki i zarazić kolejne drzewa. A posusz jałowy to jest taki, z którego korniki dawno wyleciały i nie ma żadnego zagrożenia, że takie drzewa stoją czy leżą w lesie, ponieważ to, co było groźne, już przeniosło się gdzie indziej - powiedział dodał, naukowcy dziś chcieli sprawdzić, czy wycinka to "rzeczywista walka" z kornikiem, czy chęć pozyskania surowca drzewnego dla zysków. - Wszystko wskazuje na to, na razie patrzyliśmy w jednym miejscu, że to jest przede wszystkim wycinany surowiec drzewny - wyjaśniał po co wycinane są drzewa niezainfekowane, odpowiedział: - Są wycinane po to, żeby były sprzedane, na surowiec drzewny, żeby Lasy Państwowe miały z tego jakieś dochody. Nic zaznaczył Walankiewicz, miała zostać wykonana szczegółowa dokumentacja, która będzie dowodem na to, że część drzew nie stanowi już zagrożenia dla reszty jednak poinformowało Stowarzyszenie Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, straż leśna uniemożliwiła wizję w Puszczy BiałowieskiejW połowie kwietnia Komisja Europejska poinformowała, że w związku z decyzją o zwiększonej wycince w Puszczy Białowieskiej, przeszła do drugiego etapu - prowadzonej od ubiegłego roku - procedury przeciwko Polsce. KE wezwała Polskę do wstrzymania zaplanowanych cięć w Puszczy Białowieskiej. Komisja wszczęła postępowanie przeciwko Polsce w czerwcu ubiegłego roku. Od tego czasu trwała wymiana korespondencji między resortem a Komisją koniec maja w czasie poprzedniej akcji ekologów rzecznik resortu środowiska Paweł Mucha mówił, że ministerstwo będzie "konsekwentnie realizować program ochrony Puszczy Białowieskiej, będzie realizowało program przywracania zasobów przyrodniczych dla lokalnej społeczności, dla rozwoju tego regionu". - Konsekwentnie realizujemy prawo europejskie. Jesteśmy w stałym kontakcie z KE i na wątpliwości Komisji odpowiemy zgodnie z wszelkimi procedurami, będziemy wyczerpywać wszelkie możliwe kroki, aby do naszych argumentów Komisję przekonywać - zaznaczył wówczas rzecznik resortu mw\mtom / Źródło: tvn24
Dyskusja i protesty przeciwko wycince na terenach lasów Puszczy Białowieskiej trwają od kilku miesięcy. Unijni urzędnicy wyrażali zaniepokojenie, apelowali, wyrażali sprzeciw, grozili Minister środowiska Jan Szyszko zapowiedział, że w niedzielę podejmie decyzję ws. przyszłości Puszczy Białowieskiej. Podkreślił, że w puszczy w ciągu ostatnich lat zamarło ponad 3,5 mln metrów sześc. drewna, zaczęły wymierać gatunki i zanikać cenne siedliska. Minister ocenił na sobotniej konferencji prasowej w Sejmie, że prawdopodobnie przez „pewne polityczne decyzje”, które zakazały działalności gospodarczej na terenie Puszczy Białowieskiej, doprowadziły do zamarcia ponad 3,5 mln metrów sześciennych drewna (świerków, sosen, jesionów czy dębów). W 2011 r. minister środowiska ograniczył limity pozyskania drewna w puszczy. „Naukowcy mówią jednoznacznie - Tak. Brak użytkowania, to wzrost zagrożenia ze strony organizmów patogennych i z tego powodu uległo zamarciu ponad 3,5 mln metrów sześciennych, a w ślad za tym, jest korelacja, zginęły i gatunki i siedliska” — powiedział. Zapowiedział też, że w niedzielę na konferencji prasowej w Puszczy Białowieskiej poinformuje jaką podjął decyzję ws. przyszłości puszczy. Minister podkreślił, że Puszcza Białowieska „to najbardziej znany obiekt przyrodniczy na świecie”. „To klejnot pod względem zachowanych zasobów przyrodniczych. Klejnot, który objęty jest wszystkimi formami ochrony, od pomników przyrody poprzez, rezerwaty, Naturę 2000, park narodowy, rezerwat biosfery” — dodał. Zwrócił jednak uwagę, że od pewnego czasu zaczęły docierać do resortu niepokojące informacje nt. puszczy. „Zaczęły do nas docierać niepokojące informacje z parsy światowej i polskiej. Polegały one na tym, że jedna część parsy mówiła, że Polacy chcą wycinać Puszczę Białowieską jako ostatni relikt lasów naturalnych nietkniętych ręką człowieka. Z drugiej strony zaniepokojenie również ze strony KE, że na terenie puszczy zanikają siedliska i gatunki priorytetowe z punktu widzenia Natury 2000. Jako minister środowiska musiałem na to zareagować” — powiedział. Jak wyjaśnił, dlatego właśnie zlecił przeprowadzenie inwentaryzacji na terenie puszczy. „Fakt jest faktem. Zamarło ponad 3,5 mln metrów sześciennych drewna takich gatunków jak sosna, świerk, olsza, jesion, dąb. Jesion zniknął prawie zupełnie. Na setkach hektarów podlegają degradacji siedliska priorytetowe dla UE, jak Świetlista Dąbrowa, grądy, olsy” — poinformował. Szyszko na konferencji podsumował także konferencję naukową „Puszcza Białowieska - fakty, mity i przyszłość”, która była odbyła się w sobotę w Senacie. Jej organizatorem był resort środowiska oraz Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Wyjaśnił, że eksperci zastanawiali się nad tym czy rzeczywiście puszcza jest naturalnym lasem nietkniętym przez człowieka, czy dziedzictwem kulturowym miejscowej ludności. Minister ocenił, że Puszcza Białowieska to dziedzictwo kulturowe miejscowej ludności, które niestety w ciągu ostatnich 20 lat się zmieniło na niekorzyść. Pytany przez dziennikarzy, czy może poradzić sobie ona bez ingerencji człowieka powiedział, że tak. „Puszcza oczywiście dałaby sobie radę, gdyż puszcza i cała przyroda chroni swoja bioróżnorodność jak my to nazywamy katastrofami ekologicznymi. Tam występował pożary, które trwały 5 miesięcy. Stworzyło to warunki żeby wchodziły takie gatunki jak brzoza, sosna, to się odnawiało. Przyroda chroni swoją bioróżnorodność za pomocą katastrof ekologicznych, my się staramy je ograniczać (…) Człowiek chroni swoją bioróżnorodność poprzez użytkowanie. Nie jestem przeciwnikiem ochrony ścisłej, wręcz odwrotnie, ale jestem gorącym zwolennikiem, żeby badać co się z tym dzieje” — powiedział. Ojciec Zdzisław Klafka rektor Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu dodał, że do puszczy „nie można podchodzić tylko jak do pewnego zabytku przyrody”, ponieważ związani są z nią ludzie, którzy też z niej żyją. „Jest to dziedzictwo kulturowe, przyrodnicze, w którym człowiek był od początku, człowiek miał coś do powiedzenia. Przyroda nie jest tylko do patrzenia, ale jest to miejsce, które pozwala człowiekowi godnie żyć” — podkreślił. W trakcie konferencji naukowej prelegenci przekonywali, że Puszcza Białowieska była użytkowana przez miejscową społeczność od wieków, a jej zasoby pozwalały jej przeżyć, a także się rozwijać. „To nie jest prawda, że puszcza nie była dotknięta ludzka ręką” - podkreślali. Na to zwracali też uwagę przedstawiciele lokalnej społeczności. Prof. dr hab. Bogdan Brzeziecki oraz prof. dr hab. Jacek Hilszczański mówili o gradacji drzewostanów przez korniki oraz zanik cennych siedlisk przyrodniczych. Brzeziecki przekonywał, że puszczę powinno się podzielić na dwa obszary ścisłej ochrony, a także terenów w których można byłoby prowadzić np. wyręb. Ocenił, że teren puszczy, który jest obecnie objęty parkiem narodowym jest wystarczający. Przedstawiciel Lasów Państwowych Andrzej Nowak mówił z kolei, że „dzisiejsza puszcza stanowi obraz ginącego lasu”. „Znika w rekordowym tempie świerk. Obecnie steki tysięcy hektarów zostały opanowane przez kornika drukarza (ponad 1 mln metrów sześc. drewna). Wielkość powierzchni z martwym świerkiem to kilka tysięcy hektarów. Zakaz usuwania chorych świerków i twierdzenie, że natura potrafi uregulować te procesy - to zbrodnia” — podkreślił. Księża Józef Poskrobko oraz Leonid Szeszko mówili o ekumenicznym wymiarze puszczy. ?>”Umiarkowane i zrównoważone gospodarowanie zasobami puszczy prowadzić będzie do realizacji celu związanego z zachowaniem różnorodności biologicznej w tym siedlisk istotnych z punktu widzenia europejskiej i globalnej przyrody. Realizacja odpowiednio realizowanej ochrony czynnej i biernej będzie sprzyjała idei zrównoważonego rozwoju” — powiedział Szeszko Z kolei Poskrobko ocenił, że obecnie puszcza jest degradowana. „Całe połaci są atakowane przez pasożyty, a od kilkunastu lat gospodarka w puszczy jest ograniczana przez tzw. ruchy ekologiczne, które lansują bierną ochronę” — mówił. W trakcie debaty pojawiło się kilkanaście głosów przeciwnych. Prof. Piotr Skubała z Uniwersytetu Śląskiego przekonywał, że martwe drewno w puszczy jest „nieocenionym skarbem” dla przyrody. Powołując się na badania naukowe tłumaczył, że martwe drewno świerkowe ma pozytywny wpływ na procesy glebotwórcze oraz na bioróżnorodność. Skubała ocenił też, że obecna gradacja kornika w puszczy jest naturalna. „To nie zagraża puszczy a wręcz przeciwnie. Takie rzeczy się wcześniej działy. Puszcza jest taka jaka jest dzięki tym co siędziało wcześniej” — powiedział. Prof. Wiesław Walankiewicz z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach podkreślił, że puszcza powinna być cała objęta parkiem narodowym. Zwrócił jednak uwagę, że nie ma obecnie takiej woli politycznej, dlatego postulow ł, aby utrzymać limit obecnej wycinki i stosować ochronę czynną właśnie na tych ternach gdzie można dokonywać cięć. Zamieszanie wokół puszczy wywołał zeszłoroczny aneks do Planu Urządzenia Lasu (PUL) w nadleśnictwie Białowieża, który zakłada zwiększenie pozyskanie drewna w tym nadleśnictwie z obecnych 63,4 tys. metrów sześciennych (na 10 lat) do 188 tys. metrów sześciennych. Leśnicy uzasadniają tę decyzję gradacją kornika drukarza. Jednak środowiska naukowe oraz ekolodzy apelują o pozostawienie puszczańskiej przyrody bez ingerencji człowieka. Obecnie dokument znajduje się w dyrekcji generalnej Lasów Państwowych. W w puszczańskich nadleśnictwach zinwentaryzowano ok. 200 tys. świerków zasiedlonych przez korniki. Łączna masa tego drewna to 260 tys. metrów sześć, a rozpad drzewostanów z udziałem świerka, wskutek gradacji korników, nastąpił na łącznej powierzchni ok. 4 tys. ha. ansa/PAP Publikacja dostępna na stronie: