Tylko ja jestem w stanie zmienić swoje życie, tylko ja mam na nie wpływ - mówi Jakub Błaszczykowski, piłkarz Wolfsburga i reprezentacji Polski. Michał Kołodziejczyk 04 Grudnia 2016, 09:00
Jakub Błaszczykowski od czternastu miesięcy nie otrzymał powołania do kadry. Czy kapitan Wisły Kraków liczy jeszcze na powrót do reprezentacji Polski? Jakub Błaszczykowski w reprezentacji nie zagrał od ponad roku. Po raz ostatni koszulkę z orzełkiem na piersi założył we wrześniu 2019 roku. Błaszczykowski wszedł z ławki rezerwowych w meczach eliminacji ME 2020 ze Słowenią (0:2) i Austrią (0:0). W tym drugim spotkaniu nabawił się urazu pachwiny i po 19 minutach zastąpił go Mateusz Klich. Kapitan Wisły Kraków wielokrotnie powtarzał, że nie wycofa się z gry w kadrze. - Zdaję sobie sprawę z tego, że mam swoje lata, ale z marzeń się nie rezygnuje. Kiedyś przyjdzie ten moment, że będę za słaby, ale sam nie zrezygnuję - mówił Błaszczykowski po mundialu w Rosji. W rozmowie z Interią podtrzymał swoją gotowość do występów w kadrze. - To jest ciężki temat. Nie wypowiadam się, tylko robię swoje. Mam takie wrażenie, że bez względu na to, czy jestem w kadrze, czy mnie w niej nie ma, to i tak z tego tytułu powstają różne dywagacje. Cóż, ja pracuję i robię swoje - powiedział Błaszczykowski w rozmowie z Być może są tacy, którzy woleliby, abym już nie strzelał tych bramek, ale ja nadal zamierzam to robić. Ponadto cały czas jestem Polakiem, kibicuję i wspieram tę reprezentację, zawsze będę to robił - dodał 108-krotny reprezentant "Białej Gwiazdy" zaznaczył, że jeśli otrzyma powołanie będzie do dyspozycji selekcjonera. - Ja wiem, że pewnie fajnie by było dorobić do tego jakieś historie, ale nie ma w tym żadnych tajemnic. Gram w klubie i jeżeli zajdzie taka potrzeba, dostanę powołanie, to będę do dyspozycji reprezentacji Polski. Jeżeli go nie dostanę, bo okażę się na to za słaby, to ja nie widzę w tym żadnego problemu - zakończył. Błaszczykowski 14 grudnia skończył 35 lat. Do tej pory wystąpił w 108 meczach drużyny narodowej. Zdobył 21 bramek. Co czeka kibiców w 2021 roku? Kalendarz najważniejszych wyda... Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Trzech piłkarzy Lecha Poznań - Tomasz Bandrowski, Sławomir Peszko i Robert Lewandowski - uczestniczy we Wronkach w zgrupowaniu reprezentacji Polski, pierwszym po Euro 2008 Pavol Stano przez prawie dekadę był bardzo solidnym zawodnikiem wielu drużyn piłkarskiej elity w naszym kraju. Wcześniej zaliczył występy w Lidze Mistrzów z Artmedią Petrżalka. Po karierze boiskowej postawił na pracę szkoleniową. W ojczyźnie pracował między innymi w MSK Żilina, gdzie miał duży wpływ na sportowy rozwój dzisiejszego reprezentanta Polski, Jakuba Kiwiora. Od marca 2022 zasiada z kolei na szkoleniowej ławce Wisły Płock, którą u progu obecnego sezonu zaprowadził na sam szczyt ligowej tabeli. „Super Express”: - Po dwóch meczach macie na koncie sześć punktów, bilans bramkowy 7:0 i spoglądacie na całą stawkę ligową z góry. Kibicom w Płocku powinny grzać się głowy? Pavol Stano: - Cały czas będę powtarzać: piłka jest nieobliczalna. Tak szybko, jak wspięliśmy się na szczyt tabeli, tak samo szybko możemy z niego spaść. Ale jeżeli będziemy konsekwentnie pracować tak, jak do tej pory, ten poziom naprawdę możemy utrzymać przez dłuższy czas. Wyników takich jak dotychczas nie gwarantuję przez cały sezon, ale nasz styl jest coraz bardziej rozpoznawalny i doceniany w Polsce. Kacper Tobiasz o inspiracji Arturem Borucem i wyzwaniach w Legii Warszawa - A co jest kluczowe dla tego „waszego stylu”? - Że się nie boimy ofensywnej gry i wysokiego pressingu na połowie przeciwnika. Owszem, kiedy – atakując - się odkrywasz, stwarzasz rywalom okazję do „łatwych” bramek z kontry. Musimy więc też mieć „focus” na naszą defensywę; tracić tych goli mniej, niż w zeszłym sezonie. Na razie dwa mecze ligowe dały nam trochę optymizmu, bo zachowaliśmy w nich czyste konto. Jednak twardo stoimy na ziemi i wiemy, że nie zawsze tak będzie. Nie wszystko jeszcze funkcjonuje tak, jak bym tego chciał. Ale generalnych założeń co do sposobu gry to nie zmieni. - Posadził pan na ławce rezerwowych Krzysztofa Kamińskiego, który niedawno był kandydatem do miana „Bramkarza sezonu”. Odważnie, ale mniej doświadczony Bartłomiej Gradecki nie zawodzi? - Po pierwsze – trener bramkarzy od dawna przekonywał wszystkich o wielkim potencjale Bartka. A że ufam mu w pełni, mając dwóch przygotowanych na ligę golkiperów, nie szukaliśmy już innych alternatyw na tę pozycję. Krzysiek Kamiński miał drobne problemy przed pierwszym meczem, więc oczywistym wyborem był Bartek. Teraz obaj są w pełni zdrowi i w dobrej formie, więc nie musimy się w żaden sposób o tę pozycję martwić. A poza tym za na wysokości zadania stoi też defensywa: na to „zero z tyłu” w dwóch meczach też patrzę przez jej pryzmat. Były kadrowicz o transferach Legii Warszawa. "Opaska kapitańska jest sygnałem..." - W jej środku króluje Steve Kapuadi, który w minionym sezonie... nie zagrał ani jednego meczu o punkty. Podjął pan ryzyko czy tak dobrze wspominał go pan z ligi słowackiej? - Steve rzeczywiście nie grał prawie szesnaście miesięcy w piłkę. Ja go chciałem w drużynie, pracując jeszcze w Żilinie, bo zawsze w meczach przeciwko nam spisywał się bardzo dobrze. Ale od tamtej pory też już upłynął prawie rok. Byłem jednak w kontakcie z jego trenerami, więc wiedziałem, że jest w regularnym treningu z drużyną Trencina. I na razie – choć na pewno może dawać z siebie jeszcze więcej – Steve mnie nie zawodzi. Szybkość, skoczność, pojedynek „jeden na jeden”, ale też konstruowanie akcji – naprawdę dobrze wypadł w tych dwóch meczach ligowych. Pokazał dużą jakość, dzięki czemu decyzja o jego angażu, która wielu wydawała się mało logiczna, okazała się dobrym krokiem z naszej strony. - Trafił się też panu snajperski „brylancik”, wyciągnięty z niższych lig hiszpańskich... Słówko o Davo? - Za wcześnie na takie określenie. Tak naprawdę zresztą szukaliśmy skrzydłowego. Skauting w tym przypadku był bardzo skrupulatny. Długo go oglądaliśmy, w lepszych i gorszych występach. Potem odbyłem z nim długą rozmowę. Okazało się, że to fajny człowiek; przekonał mnie, że chce – i może – pokazać dużo w naszej lidze. Patryk Makuch w Cracovii będzie znaczącą postacią ekstraklasy. Ale ma i plan B, gdyby coś nie wyszło - No i pokazuje: trzy gole w dwóch występach! Spodziewał się pan takiego „wejścia smoka”? - To dopiero początek ligi, wchodził do niej jako człowiek zupełnie nieznany na tym rynku. Za chwilę kolejni rywale będą już zwracać na niego baczniejszą uwagę, więc może mieć dużo trudniej. Ale po tym, co zobaczyłem, wiem, że sobie poradzi. Obroni się jakością piłkarską, bo ją ma. - Ma pan teoretycznie skrzydłowego, który w przeszłości strzelał i 20 bramek w sezonie. Może grać na środku ataku? - Umiejętności pozwalają mu zagrać na różnych pozycjach, nie „fiksowałbym się” na tym, że zawsze będzie u nas skrzydłowym. Ma bardzo szybką nogę, dobrze reaguje na szybkie piłki spadające mu pod nogi. Dałby sobie radę i z zadaniami na „dziewiątce”. Ale... może tego nie pisać? Niech rywale mają niespodziankę (śmiech), z pożytkiem dla nas. - Przychodził do Polski z niższych lig hiszpańskich, jak niegdyś Igor Angulo. Davo też może być królem strzelców? - Potencjał ma, reszta zależy od niego i jego głowy. Co potrafi na boisku – już wiemy. Prywatnie zaś to bardzo poukładany, koleżeński człowiek. Dobrze się po hiszpańsku i angielsku dogaduje z szatnią, a bramki, które strzela, tę adaptację w grupie mu ułatwiają. Telewizyjny ekspert o przyczynach kryzysu mistrzów Polski. Ostro o postawie poznańskiego bramkarza, wskazuje kandydata na jego miejsce - O jeszcze jedno nazwisko w pana teamie u progu sezonu trzeba spytać. Dwa gole w meczu z Wartą to oznaka „sportowego zmartwychwstania” Rafała Wolskiego? - Jeśli Rafał będzie pracować nad sobą tak, jak w tym momencie, będzie dobrze. A dziś – patrząc i na występy boiskowe, i różnego rodzaju parametry badane przez nas na co dzień – mogę powiedzieć, że i pracuje dobrze, i jest dobrze przygotowany. - Reprezentantem Wolski był już jako nastolatek, ale potem trochę „się zakręciło” jego sportowe życie. Myśli pan, że może być jednym z kandydatów na 2-3 miejsca, jakie – według deklaracji Czesława Michniewicza – zostały jeszcze w kadrze mundial dla zawodników wyróżniających się w sierpniu i wrześniu? - Rafał umiejętnościami wyróżnia się na pewno między Polakami grającymi na jego pozycji – nie tylko w kraju, ale i za granicą. I byłby w stanie dać reprezentacji coś nowego; ale to już wyłączna decyzja trenera Michniewicza. Ja z mojej perspektywy mówię, że to piłkarz potrafiący zrobić z piłką wyjątkowe rzeczy, niezwykle kreatywny. Moim zdaniem kadra w tej chwili takiego nie ma. Oczywiście wszystko jest uwarunkowane przygotowaniem fizycznym Rafała. Ale skoro dziś potrafi wytrzymać tempo, jakiego ja wymagam od drużyny, to dałby sobie radę i w reprezentacji. Mam nadzieję, że w kolejnych występach da jeszcze selekcjonerowi do myślenia. Były mistrz Polski w barwach Legii o wyzwaniach stojących przed jej nowym trenerem. „To trudny klub do prowadzenia” - A pan – wracając do Wisły – dał drużynie cel na cały sezon? - Dałem cel na pierwszy mecz, i na drugi – ale nie na cały sezon. Piłka zbyt brutalnie weryfikuje bardziej odległe zamierzenia, by się na takie prognozy porywać. Przed nami mecz z mistrzem Polski – po nim też pewnie będziemy wiedzieć znów coś nowego o naszej drużynie... - Premia za mistrzostwo Polski zapisana jest w regulaminie na ten sezon? - Regulamin negocjuje Rada Drużyny, trener w tych negocjacjach nie uczestniczy. Ale – o ile wiem – rozmowy o tym były, więc cieszę się, że jest wiara w moich chłopakach również w te największe wyzwania. Łukasz Surma wskazuje wielką osobowość trenerską ekstraklasy. „Ten człowiek robi wielkie rzeczy” Sonda Kto w sezonie 2022/2023 zostanie piłkarskim mistrzem Polski? Lech Poznań Raków Częstochowa Pogoń Szczecin Legia Warszawa Ktoś inny Działacze mistrzów Niemiec długo nie chcieli zmienić zdania co do sprzedaży swojej największej gwiazdy, jednak musieli wreszcie ulec, ponieważ 33-latek był zdeterminowany do opuszczenia Bawarii. Polak był zawiedziony postawą szefów Die Roten. Fabrizio Romano zdradził kulisy odejścia Roberta Lewandowskiego Jakub Błaszczykowski w długiej rozmowie z „11 Freunde” opowiedział o swoim trudnym dzieciństwie, początkach w polskiej lidze oraz dekadzie spędzonej w Bundeslidze. Nie zabrakło wątku relacji z Robertem Lewandowskim, o których często mówi się, że są nie najlepsze. - To sprawa, którą media rozdmuchały. Obaj jesteśmy różni. Nie musisz chodzić na kawę z każdym kolegą z drużyny tylko dlatego, że jest twoim rodakiem – stwierdził. Odniósł się też do licencjatu, który w zeszłym roku obronił Lewandowski. - Cieszę się, że to zrobił. Ale nie rozumiem tego medialnego szumu. Jest tak wielu sportowców, którzy studiują w trakcie kariery. Ja także studiowałem turystykę i geografię, a teraz jestem w trakcie magisterium z wychowania fizycznego – mówi. Polski skrzydłowy zwierzył się także, że w ciągu dziesięciu lat spędzonych w Bundeslidze nauczył się pokory. - Wcześniej myślałem, że zostanie zawodowym piłkarzem to już osiągnięcie. Że skoro to zrobiłeś, to jesteś gość. Ale niby dlaczego? - spytał. - Nie lubię słowa „gwiazda”. Jestem normalnym człowiekiem i nigdy nie zrozumiem, dlaczego niektórzy ludzie są nazywani „gwiazdami”. Dlatego, że występują w telewizji, albo mają miliony polubień na Facebooku? - dodał, przyznając, że nigdy nie interesowało go luksusowe życie zawodowego piłkarza. - Pamiętam jeszcze czasy w Krakowie. W ciągu dwóch lat byłem maksymalnie dwa razy na imprezie w mieście. Gdy pojechałem tam później z moją żoną, pomyślałem sobie: „Jakie piękne miasto!”. Wcześniej byłem tak skoncentrowany na piłce, że przez cały czas albo trenowałem, albo się regenerowałem – podkreśla. Bayern nie stracił Lewandowskiego jako zawodnika, ale stracił Roberta jako osobę — powiedział dziennikarzom "Bilda" agent polskiego asa Pini Zahavi. Przez niemal osiem lat nasz as i O konflikcie Roberta Lewandowskiego z Kubą Błaszczykowskim wiedzą wszyscy. Jednak piłkarze nie wypowiadają się na ten temat otwarcie. Ich relacje nie są tak dobre, jak kiedyś. Nie zmienia to jednak faktu, że na boisku wspierają się i uzupełniają idealnie. Początek konfliktu Media spekulują na temat konfliktu piłkarzy już od dawna. W 2010 roku, kiedy do Borussi Dortmund, w której grał już Kuba Błaszczykowski, dołączył Lewandowski, ich przyjaźń się umocniła. Kuba bardzo wspierał młodszego kolegę. Po jakimś czasie do drużyny dołączył również Łukasz Piszczek i cała trójka świetnie się dogadywała. Przyjaźń piłkarzy zaowocowała nawet tym, że Błaszczykowski wraz z żoną pomagali urządzać dom Ani i Roberta. Po jakimś czasie ich relacje się ochłodziły. Wszystko zaczęło się od niepozornej sytuacji. Wszystko zaczęło się wiele lat temu. Po pewnym przegranym meczu cała trójka czekała na samolot. Wtedy Kuba zapytał, czy są głodni i poprosił Roberta, aby kupił coś do jedzenia. Kiedy wrócił, zapadła niezręczna cisza, bo okazało się, że Robert kupił jedzenie tylko dla dwóch osób. Źródło: W wywiadzie dla Vivy, Łukasz Piszczek skomentował całe zajście: Wtedy wyszła głupia sytuacja, która mi się nie spodobała. Robert odebrał ją inaczej. Niektóre zachowania za bardzo brałem do siebie. Dojrzałem jednak i gdyby się to powtórzyło, zareagowałbym w inny sposób. Media donoszą również, że konfliktu pomiędzy Kubą a Robertem nie załagodził również fakt, że kapitanem reprezentacji został Lewandowski. Kuba poczuł się niedoceniony. Piłkarze nie ukrywają, że nie ma między nimi takiej przyjaźni jak na początku. Zapewniają jednak, że nie ma to absolutnie żadnego wpływu na ich zachowanie na boisku. Nieuznana bramka Roberta Lewandowskiego to był tylko przedsmak. Kuba Błaszczykowski zdobył pięknego gola! Jednak niepokoi polska obrona w rozsypce. Gdyby nie Szczęsny Choć historyczny mecz ćwierćfinałowy polskiej reprezentacji przeciwko Portugalczykom zaczął się błyskawicznym golem Roberta Lewandowskiego, przeciwnikom udało się zremisować. O rozstrzygnięciu nie zdecydowała dogrywka, ale dopiero rzuty karne. O wyniku przesądził nieudany strzał Kuby Błaszczykowskiego. Choć piłkarz bardzo to przeżywa, fani dostrzegli, że portugalski bramkarz złamał przepisy i żądają długi czas Lewandowski, kapitan drużyny, który strzelił jedynego gola dla polskiej drużyny, nie komentował sprawy. W końcu odniósł się do karnego Błaszczykowskiego na łamach Przeglądu ta porażka wciąż boli, ale kiedy spojrzymy, ile radości daliśmy kibicom, to jestem przekonany, że turniej na długo pozostaną w ich pamięci - powiedział w wywiadzie. To nie były mistrzostwa w których się broniliśmy i strzelaliśmy przypadkowe okazał też solidarność z Błaszczykowskim i traktuje zarówno wszystkie sukcesy, jak i porażki, jako wyniki całego jako drużyna, a nie dlatego, że ktoś nie strzelił karnego. Kuby nie trzeba było pocieszać. Teraz przed nami kolejne wyzwania, na następnych turniejach spróbujemy pokazać i osiągnąć sobie markę na kontynencie. W każdym spotkaniu zostaniemy potraktowani inaczej. Zdarzy się, że to Polska będzie faworytem, dlatego do wszystkiego trzeba podchodzić rozsądnie i umieć się mierzyć z nową rolą. Musimy być gotowi na większe oczekiwania kibiców, trzeba zrobić kolejny krok, zwiększyć rywalizację w Francji przegraliśmy ćwierćfinał, ale liczę, że w przyszłości osiągniemy coś więcej. Nie możemy się zachłysnąć sukcesem, cieszyć z tego, co mamy, tylko spróbować zrobić więcej. Nie przegraliśmy meczu, byliśmy dobrze przygotowani. Teraz najważniejsze, by tego nie jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze KOCHAMY CIE , JESTES WIELKIBedziemy dalej kibicowac i jestesmy z was dumni !Kuba powinien zostac kapitanem! Moim zdaniem jest niedoceniany!Mecz byłby wygrany gdyby nie glupie strzały z dystansu MILIKA tyle w komentarze (199)Lewandowski jakby zazdrosny o Blaszczykowskiego?Kuba powinien być kapitanem ❤Kuba powinien być kapitanem ❤Fani z Czesto...6 lat temuKuba jesteś niesamowitym piłkarzem nie łam się i tak jesteś fenomenalny zawsze będziemy z te komentarze pochwalne dla Kuby i tak sobie mysle ... jezeli jest taki dobry to dlaczego zaden klub go nie chce ? jak byl kapitanem to tez nie za bardzo sie w grupie ukladalo ...wydaje mi sie ze Kuba jest dobrym aktorem , pokazuje to co ludzie chca zobaczyc i uslyszecqwisko lewandowska daje w kakao w dubajuniewazne kto strzela, kase i tak zgarnia z****a lewandowskanie ma sensu dalej ciagnac kto co zrobil, finalu by i tak nie wygrali, wazne ze zaszli dalej niz sie wszyscy spodziewali, wracac do treningu zeby sie przygotowac do kolejnych mistrzostw, po zawodach, zgodze sie co do artykulu angielskiego dlaczego anglicy przegrali, bo byli za bogaci za slawni i ze zbyt duzym ego, co sie potwierdza do kazdego znanego pilkarza celebryty, ci o ktorych sie za duzo mowi, za dobrze potem nie graja, malo sie pokazywac duzo cwiczyc zeby mozna bylo potem podziwiac gre a nie blondynke w majtkach na stadionie albo wielka diwe w wypasionym aucie, nie o taki sport wszystkim chodzilewy celebryto, op....dalales sie na euro, idz grac w reklamach ze swoja fokaBardzo dobrze ze Lewandowski jest Kapitanem przyczynił sie że drużyna zaszla tak jest jedyny w drużynie żeby trafiać do przestancie sie uzalac nad Kuba bo to juz jest brawo, brawo....... Kuba jesteś WIELKI, kochamy CiĘ i całą drużynę . 28 184 602 42 256 293 561 449

dlaczego błaszczykowski nie lubi lewandowskiego