CHMIEL PIWO NATURALNA ZASŁONA DO OGRODU 20 NASION. Cykl rozwojowy rośliny. wieloletnia. 11, 20 zł. 19,75 zł z dostawą. Produkt: Chmiel dzikie warzywo DO ogrodu 20 nasion. dostawa we wtorek. 2 osoby kupiły. dodaj do koszyka.Czas czytania: około 5 min Jeszcze przed kraftową rewolucją, gdy na rynku piwnym królował niepodzielnie poczciwy Lager, piwa Pszeniczne były jak powiew świeżego powietrza. Coś innego od tego co piło się na co jest jednak taka, że ciągle był to rodzaj piwa raczej marginalny. Jasne, miał swój udział w rynku, ale z Lagerami i Pilsami pod kątem sprzedaży nie mógł się wynikało to z preferencji? Albo ze świadomości konsumenckiej?Ciężko mi się na ten temat wypowiadać, ale jedno i drugie jest możliwe. Charakterystykę piwa pszenicznego opisuję nieco niżej, ale każdy wie, że jest to piwo dosyć każdemu przypadnie do gustu, nie każda pora roku jest dla tego stylu odpowiednia. Ale czy aby na pewno? Mamy to szczęście, że żyjemy w czasach kraftowej rewolucji 😉Tutaj każdy znajdzie coś dla oznacza, że i różnych odmian piw pszenicznych jest całe mnóstwo. Nie wszystkie oczywiście są wytworem współczesnym. Niektóre odmiany zostały po prostu czy to ważne? Ważne jest to, że możemy się cieszyć naprawdę doskonałym napitkiem. Ja sam jestem umiarkowanym sympatykiem piwa jednak wersje, za którymi wręcz Charakteryzuje się Piwo PszeniczneW dużym skrócie można powiedzieć, że piwo pszeniczne charakteryzuje się tym, że jest uwarzone z udziałem słodu pszenicznego. Tyle w bardzo okrojonej to być jednak różna ilość, tudzież proporcja, tego słodu. W zależności od wersji może to być od 30% do 70%. Chociaż w przypadku polskiej dumy, piwa Grodziskiego, jest to nawet 100%.Tak naprawdę to różnych wariacji jest naprawdę bardzo WeizenLeichtes WeizenDunkel WeizenWeizenbockBerliner WeisseWitbierPszeniczny LagerAmerykańskie PszeniczneWhite IPAGrodziskieSchopsOraz wiele innych. Pod tym linkiem znajdziesz bodaj pełną listę przeróżnych pszeniczniaków. Każdy jest inny, ale wspólnym mianownikiem pozostaje wspomniany już słód są to piwa o dosyć mętnej charakterystyce, częściej kwaśne lub lekko słodkie niż goryczkowe, chlebowe, często owocowe oraz o słabo wyczuwalnych aromatach chmielu. Lub w ogóle nie występujących. W praktyce są jednak duże odstępstwa od tej przykładem niech będzie chociażby White IPA. Chmielowe jak prawdziwe India Pale Ale, ale bardziej gładkie w smaku. Takich ciekawych kombinacji jest znacznie więcej. W dużym skrócie można powiedzieć, że #piwoPszeniczne charakteryzuje się tym, że jest uwarzone z udziałem słodu pszenicznego. Tyle w bardzo okrojonej teorii. Tak naprawdę to różnych wariacji jest naprawdę bardzo dużo #Pszeniczniak Dzisiaj chciałbym się skupić na czterech pod stylach: Leichtes Weizen, Krystal Weizen, Berliner Weisse i American Wheat, A po polsku Lekkie Pszeniczne, Kryształowe Pszeniczne, Berlińskie Pszeniczne oraz Amerykańskie pozostałe jeszcze przyjdzie czas, obiecuję 🙂A niektóre już masz podlinkowane na powyższej liście. Ok, wracając do tematu. Każda z 4 odmian posiada swój własny charakter, coś co ją wyróżnia na tle Weizen to lekki pszeniczniak o dosyć jasnym kolorze i niskim poziomie alkoholu. Posiada typowe aromaty goździkowo-bananowe, ale wszystko w zasadzie w wersji “light”.Jak zapewne wiesz, większość piw pszenicznych jest niefiltrowanych. Krystal Weizen natomiast to piwo pszeniczne, które jest filtrowane. W rezultacie otrzymujemy większą przejrzystość, bardziej subtelne aromaty, ale za to więcej Wheat, lub jak kto woli Amerykańskie Pszeniczne, to taki pszeniczniak, który jest bardziej chmielowy. Inne są też drożdże, więc aromaty banana i goździka nie występują. Osobiście uważam, że jest z całego towarzystwa jest chyba Berlińskie Pszeniczne. Do uwarzenia Berliner Weisse wykorzystuje się bakterii lactobacillus delbrueckii czyli bakterii kwasu mlekowego. Wiem, o czym myślisz – nie brzmi to zbyt jest to naprawdę bardzo przyjemny i kwaskowaty styl. Do tego posiada niski poziom alkoholu sprawia, że jest to idealne piwo na lato. Zbyt kwaśne jak na Twoje standardy?Można pić z dodatkiem owoców lub Chmiel Nadaje się do Uwarzenia Piwa PszenicznegoJeżeli chodzi o to jaki chmiel będzie najlepszy do uwarzenia piwa pszenicznego to sprawa jest prosta. Można powiedzieć, że nawet bardzo prosta. Po pierwsze dlatego, że chmielowe smaki i aromaty mają być na niskim poziomie. W związku z tym nie jest ważne aż tak bardzo jaki będzie to chmiel. Nie może go być za powód jest taki, że zazwyczaj są to chmiele określane jako Tettnanger, Żatecki i Spalt. Do tego grona można dorzucić jeszcze kilka innych o podobnej charakterystyce. Można się pokusić o drobne eksperymenty 😉Wyjątkiem będzie Amerykańskie Pszeniczne, które jest znacznie bardziej chmielowe. Tutaj najlepsze będą amerykańskie chmiele nowofalowe. Na przykład Amarillo czy Mosaic. Polecane odmiany chmielu do Piwa PszenicznegoHallertauerTettnangerŻateckiSpaltHersbruckerPerleMagnumFirst GoldGlacierMount HoodAmerican WheatWillametteCentennialAmarilloCascadeCitraMosaic Damian Uczący się całe życie pasjonat chmielu i miłośnik stanu skrajnego wyczerpania. Współzałożyciel strony 28 października, 2020 Górna Fermentacja Podaj Dalej 1. Słowo piwo wywodzi się z języka prasłowiańskiego, gdzie pivo oznaczało dowolny napój. Z czasem zaczęto go używać wyłącznie do nazywania napoju fermentowanego ze słodu, chmielu, drożdży i wody. 2. Piwo było bardzo powszechnym napojem już w starożytności. Zapiski z początków starożytnego Egiptu wspominają o piwie.
Polski chmiel ekologiczny ?? Mamy taki w kraju, a jakże!:) Członkom naszego Convivium udostępniamy szersze materiały na temat różnych produktów. Piwo chmielone szyszkami ekologicznego chmielu (nie granulatem ani ekstraktem) jest najrzadszym i najcenniejszym dziś piwem – to nie jest to piwo, które bezpodstawnie zwane jest w sklepach rzemieślniczym. Słód bez glifosatu… – ach, to odrębny temat, ale równie ważny. Słodownie w Polsce oferują lokalny słód, ale niestety z masowych odmian jęczmienia, który w uprawie jest DESYKOWANY, tj. opryskiwany herbicydami z glifosatem, który pozostaje w ziarnie. Piwowarzy najczęściej nie mają o tym pojęcia, bo ich wiedza kończy się na kadzi, a zaczyna na saszetkach z granulatem i workach z gotowym, importowanym słodem. Piwo zwane dziś często rzemieślniczym to dawka glifosatu i innych chemikaliów masowego przemysłu rolniczego, najczęściej zagranicznego, bo przecież składniki ‘polskiego piwa rzemieślniczego’ pochodzą z z zagranicy – prócz wody, heh, bo jej import byłby za drogi, ale… jesteśmy pewni, że gdyby był tani, to większość owych ‘ rzemieślniczych piwowarów skusiłby siena wodę z Australii albo wodę z Sycylii – dla nich brzmi to dobrze, jak świetny slogan marketingowy. Piwo rzemieślnicze – źle to już brzmi dla nas, choć… zajmujemy się ochroną takiegoż, ale… piwa uczciwie, autentycznie rzemieślniczego – czyli nie tylko w zakresie technologii, ale i składników oraz oprzyrządowania i substancji towarzyszących (nazwijmy je oględnie:). Natomiast tych masowych płynów zwanych rzemieślniczymi po prostu nie kupujemy. Tymczasem niechaj lobbyści piwowarstwa masowego nie ważą się atakować nas za nasze opinie, chyba że chcą, byśmy nagłośnili więcej niewygodnych z ich produkcji. Piwo na ekologicznym chmielu i wytworzone tradycyjnie, na przykład staropolską lub starośląską metodą, ma wyjątkowy smak i wybitne wprost właściwości prozdrowotne, jeśli oczywiście w procesie warzenia zachowane są warunki higieny. Na podium piw slowfoodowych, po-wopnych, powyżej tego piwa jest już tylko piwo rekonstruowane, wytwarzane na przykład domowo bez wspomagania ani plastikiem, ani chemią – na tym polega rekonstrukcja (przynajmniej częściowa). Bo do wytworzenia tradycyjnego, rzemieślniczego, uczciwego, czystego piwa nie potrzeba wcale ani specjalnego oprzyrządowania, ani licznych preparatów chemicznych do sterylizacji i stabilizacji. Trzeba jednak wiedzy i szacunku dla przeszłości w jej dobrej części. Cała dzisiejsza powszechna wiedza o browarnictwie i piwowarstwie jest pokierowana w stronę, która jest niezgodna z naszymi wartościami w sieci Opiera się ona na standaryzacji i imporcie oraz ignoruje zrównoważone metody uprawy i przetwórstwa. Dlatego nie są w tej kwestii autorytetami tzw. specjaliści, którzy ukończyli studia podyplomowe lub magisterskie i odbyli praktyki w przemysłowych słodowniach. Nie są też autorytetami ci, którzy warzą masowe i konwencjonalne piwo w domu lub swym browarze uznając je za rzemieślnicze. Nie są nimi także ci, którzy jak to mówią “odnieśli sukces komercyjny”. Tym osobom życzymy jak najlepiej, ale mamy inne preferencje i stwierdzamy jednoznacznie, że nie wytwarzają one uczciwie rzemieślniczego piwa. Owszem, ten przymiotnik jest atrakcyjny i niechroniony, dlatego wszyscy chętnie go stosują, najczęściej bezpodstawnie. Wytwarzanie piwa to fermentacja o takim samym zakresie ryzyka, jak każda inna, a mikrobiologia to dziedzina, którą każdy może opanować, i powinien. Należy zachować taką samą higienę, jak w produkcji zakwasu, kiszonek, wina, serów czy octów, czyli produktów fermentowanych. Ludzie kiszą ogórki masowo w domach, ale… nie robią masowo w domach piwa – wszystko dlatego, że parę wieków temu lobby piwowarskie zapragnęło mieć monopol na produkcję piwa i zniechęciło mieszkańców miast i wsi do tej produkcji, a nawet w niektórych przypadkach po prostu zabroniło. Przywilej warzenia piwa stał się co raz mniej powszechny i… było to celowe. Piwo można jednak i warto robić zwyczajnie w domu, w małych ilościach, co jakiś czas, dla siebie. Jeśli znamy mikrobiologię i tradycyjne reguły wytwórstwa piwa, ten napój możemy wykonać w prosty sposób i będziemy miał czystszy skład i lepszy smak od sklepowych, rzekomo rzemieślniczych, w których lokalnym składnikiem jest tylko…woda. Lobby piwowarskie nadal będzie twierdzić, że to bzdura, ale cóż, niech sobie twierdzą, ich prawo naciskać, a nasze prawo mówić dalej to, co uważamy za słuszniejsze. Wytwórstwo piwa nie jest filozofią większą, niż domowe winiarstwo, serowarstwo, kiszonkarstwo, octownictwo, czy piekarstwo. Trzeba zdobywać wiedzę, która odpłaci się zdrowszym i uczciwszym smakiem. Wiedzą od wieków manipulują lobbyści imputując sobie i innym, że te skomplikowane procesy fermentacyjne muszą być kontrolowane, standaryzowane, chemizowane i regulowane. Nie muszą, możemy, jako wolni ludzie, robić sobie piwo w domach i nie kupować masowych produktów, które zwiemy ściemą. Tak samo jak możemy omijać ściemę serowarską, kiszonkarską, piekarniczą i winiarską, bo te przede wszystkim królują w handlu spożywczym. Jednak pamiętać trzeba, że od handlu spożywczego nie należy oczekiwać produktów zgodnymi z ekologią i zrównoważoną manufakturą. Masowe sklepu nie są miejscem sprzedaży żywności, która dla nas jest żywnością. Takie sklepy nie oferują naszym zdaniem żywności, a jedynie produkty jedzeniopodobne. Zatem jeśli chcemy jeść uczciwie, czysto, zdrowo, musimy stale wypracowywać inny system pozyskiwania i wytwarzania żywności. Ten nieduży wysiłek opłaca się, naprawdę:) Wszyscy lobbyści chętnie zapominają, że mając mleko pod nosem uczyli się manufaktury od starszych. Wielu tych tzw. rzemieślników, obojętne jakiej branży, szybko dało się skusić masowej produkcji opartej na importowanych składnikach. Skusiła ich ilość, przez pryzmat której na nowo oceniają jakość. Skusił ich popyt masowego klienta, a nie niszowego, wyspecjalizowanego i z wiedzą, bo takich klientów jest mniej, a przecież producentów interesuje zysk, a nie manufaktura. Ot i tyle. Prosta droga do masowości i jednak… wcale nie chodzi tu o ilość, bo w tym nigdy nie dościgną koncernów (a chcieliby). Do domowej manufaktury nie trzeba wiele. Prócz dobrych, lokalnych składników (są różne w zależności od rodzaju piwa, potrzebne jest w domu naczynie hermetyczne – w tradycyjnej i uczciwie rzemieślniczej fermentacji domowej oznacza to naczynie z wylotem powietrza, ale z zablokowanym wlotem – jak przy winie i kiszonkach. Wielu nie zna nawet tej zasady nomenklatury, bo wyraz “hermetyczny” rozumieją dosłownie i fizycznie, tj. bez wylotu i wlotu – błąd, bo zasady tradycyjnej, prawdziwie rzemieślniczej fermentacji mają inne nazewnictwo. Piwo domowe można więc robić tak jak robiono je wieki temu – w takich samych naczyniach tradycyjnych, kamionkowych lub drewnianych, porządnie umytych bez żadnych środków chemicznych, a jedynie mydłem, gorącą wodą, i ewentualnie dodatkowo wyparzonych słońcem lub w piecu – dokładnie tak samo, jak przy kiszonkach i winie. Niewielu Polaków pija piwo z ekologicznym polskim chmielem. Większość nie zna nawet nazw polskich odmian chmielu, ale po co ma je znać, skoro i tak bardziej zafascynowana jest (włącznie z polskimi producentami) piwami zwanymi bezpodstawnie rzemieślniczymi, a produkowanymi na granulacie chmielowym z zagranicznych wysokoaromatycznych gatunków chmielu – taką modę wprowadziła branża piwowarska uznając na podstawie mało rzetelnych danych, że Polacy wolą zagraniczne, np. cytrusowe smaki. Odmiana Lubelski lub Sybilla nie wzbudzają ich wielkiego zainteresowania, a tym samym nie edukują oni klientów, które polskie chmiele mają olbrzymią wartość – dodajmy, że nie może tu tylko chodzić o wyścig parametrów, np. alfa-kwasów, lecz o fakt, że są to bardziej lokalne odmiany. Nie wszystkie tzw. polskie odmiany zasługują na slowfoodową ochronę, ponieważ są niestety stosunkowo młodymi krzyżówkami odmian z odległego rejonu genotypowego (np. Lomik, Marynka), jak z resztą ma to miejsce w całym przemyśle biotechnologicznym roślinnym i zwierzęcym. Jednak jeszcze cenniejsze są w naszych kryteriach chmiele dzikie i historyczne, stare odmiany, choćby czeskie i niemieckie, bo te były dawniej stosowane w* Dolnym Śląsku. Niektórzy piwowarzy piszą o zaletach tzw. polskich odmian chmielu i wymieniają Lubelski obok Marynki, co jest błędem metodologicznym. Marynka jest krzyżówką obcych odmian, w przeciwieństwie do Lubelskiego. Stawianie ich obok jest więc niekonsekwencją, bo walor “polskości” jest tu nierówny. Trzeba przy odmianach zawsze wyjaśniać, co znaczy polski: rdzenny, rodzimy, czy tylko skrzyżowany w Polsce, jak np. liczne rasy zwierząt hodowlanych, co nie czyni ich rodzimymi i wartymi ochrony w kontekście zasobów genetycznych. W przypadku tzw. polskich odmian chmielu nagminne jest stosowanie w krzyżówkach materiału genetycznego z byłej Jugosławii, co wynika z ograniczonych możliwości ośrodka produkcyjnego. Poprzez krzyżowanie jednego materiału męskiego z kilkoma odmianami żeńskimi uzyskano w polskich ośrodkach nowe odmiany, które nazwano polskimi – taki sposób uzyskiwania względnej bioróżnorodności nie jest zgodny z zasadami i filozofią Mówiąc metaforycznie: nie wystarczy zapakować cukierka w Polsce, by nazwać go polskim produktem lokalnym. Trzeba jeszcze wybrać taki cukierek, który jest zrobiony z lokalnych składników, tj. polskich od wielu, wielu lat. Takie odmiany nazywamy historycznymi, a mniej chętnie lokalnymi lub polskimi w sensie ogólnym i niesprecyzowanym. Czekamy więc na efekty badań naszych przyjaciół i członków, którzy zajęli się dolnośląskim chmielem tzw. dzikim opisanym na przełomie XV/XVI wieku przez dolnośląskiego protobotanika. To właśnie te kołtuny chmielowe, które cały czas porastają przydroża, szczególnie w okolicach dawnych ośrodków piwowarskich, należy potraktować, jako cenny materiał genetyczny do wodrębnienia i udomowienia. Piwowarzy nie znają tych renesansowych opracowań, bo nie są przetłumaczone na polski ani nawet niemiecki. Ale są i prezentują XV-wieczny dolnośląski chmiel dziki, w dodatku pod inną nazwą. Jednak w renesansie ów ‘dziki’ chmiel nie był stosowany w piwowarstwie, a w ziołolecznictwie i sztuce kulinarnej. W browarach dominował wówczas chmiel czeski, co z resztą w XV wieku bywało narzucane odgórnie, np. przez radę miejską. My dziś piszemy o tym, co dla nas jest oczywiste, ale wyprzedzamy mody. Jesteśmy pewni, że za jakieś 50 lat moda na przywrócenie dawnych lokalnych gatunków i odmian chmielu Polski będzie silniejsza. Tymczasem ekologiczny chmiel idzie nieomal w całości na eksport. Potrafią go docenić duże niemieckie firmy oraz nieliczne osoby w Polsce. Nie znalazł się jeszcze w Polsce ambitny rzemieślnik, który udomowiłby wybrany gatunek dzikiego, zarejestrował go i używał w produkcji komercyjnej. To taka sama manufaktura, jak robienie tradycyjnego TWAROGU PRAWDZIWEGO, czyli z kwaszonego naturalnie i powoli, a nie pasteryzowanego i zakwasza ego starterami bateryjnymi. Tzw. (ambitnie;) piwowarzy nie są tym zainteresowani, bo i po co. Łatwiej kupić zagraniczny granulat oraz bezpodstawnie nazwać piwo lokalnym i rzemieślniczym. W naszych kryteriach rzemiosło oznacza nie tylko produkcję w małej skali, ale przede wszystkim LOKALNE i MANUFAKTUROWE składniki, a nie np. granulat z chemizowanego chmielu zagranicznych odmian z ogromnej uprawy zagranicznej lub nawet krajowej, słód z glifosatem z wielkiej dolnośląskiej lub polskiej słodowni albo z zagranicy, drożdże przemysłowo selekcjonowane, cukier trzcinowy lub biały rafinowany… To nie ma nic wspólnego z rzemiosłem. To jest zwykła produkcja, tyle że w małej skali. Dla porównania, jeśli ktoś produkuje w polskiej wsi pralinki z kandyzowanych masowo uprawianych za granicą i chemizowanych cytrusów oblanych równie masową czekoladą (często na oleju palmowym) i pakuje je w tej wsi w celofanik, to ani nie jest to produkt lokalny, ani rzemieślniczy. Tak samo jest dziś z burgerami, które absurdalnie urosły do rangi zrównoważonej żywności i pakują się w najcenniejszych kulturowo strefach miast o genezie średniowiecznej i jednocześnie sprzedają w ten sposób równie podłe składniki, jak każdy junkfood i fastfood – burgerów nie i foodtrucki to niestety często makdonaldyzacja w nowej odsłonie. Tak samo jest dziś niestety z serami tzw. farmerskim, rzemieślniczymi, zagrodowymi itp. Tak samo jest z winami z małych winnic, które stosują hybrydowe szczepy winorośli i również chemiczne środki do wspomagania upraw – nie mają one nic wspólnego z wartościami I wreszcie niestety… tak samo jest dziś z piwami tzw. rzemieślniczymi – to po prostu typ masowej produkcji pod fałszywym szyldem rzemiosła – nie ma to nic wspólnego z naszymi kryteriami zrównoważonej wytwórczości spożywczej, domowej lub publicznej. Wielu Polaków pija też, co gorsza, pseudopiwa, czyli napoje piwopodobne, produkowane na szkodliwym ekstrakcie chmielowym – czołowe koncerniaki (piwa z koncernów) robi się właśnie na tym preparacie, którego nie e dopuszcza w produktach slowfoodowych.
W Polsce piwo pojawiło się po raz pierwszy w jedenastym wieku. Najwięcej goryczy ma piwo, do którego chmiel dodawany jest na początku warzenia. Zapłodnione szyszki chmielu tracą swoje właściwości, dlatego na plantacjach szczególnie dba się o usunięcie wszystkich męskich okazów. Chmiel często uprawiany jest jako roślina ozdobna. Image Credit: JAWIS Piwo to wciąż jeden z ulubionych napojów alkoholowych na całym świecie. Złoty trunek pijemy niezależnie od pory roku – latem doskonale potrafi schłodzić, a zimą rozgrzać, jeśli przyrządzimy go w formie grzańca. Na świecie znajdziemy niezliczoną ilość rodzajów i smaków piw. A czy zastanawialiście się kiedyś czym dokładnie jest chmiel i jak ważną rolę odgrywa w procesie produkcji piwa? Czym właściwie jest chmiel? Chmiel zwyczajny (łac. humulus lupulus) jest wieloletnią rośliną dwupienną, płożącą się lub pnącą – może się płożyć po ziemi, a jeśli napotka na swojej drodze podporę, to owinie ją. Co ciekawe – chmiel zawsze wije się w prawo! Można go rozpoznać po bardzo charakterystycznych kwiatostanach, zwanych powszechnie „szyszkami chmielu”. Długość rośliny może wynieść nawet sześć metrów! Chmiel zaliczany jest do rodziny roślin konopiowatych. W Europie środkowo-wschodniej (w tym w Polsce) występuje powszechnie i nierzadko rośnie na dziko. Oczywiście, istnieją także specjalne uprawy chmielu, w których hoduje się jego różne odmiany[1]. Chmiel znany i wykorzystywany jest od czasów starożytnych. I to nie tylko w browarnictwie, choć nie ma co ukrywać – jest z tym rzemiosłem wyjątkowo mocno związany od zarania dziejów. Niemniej jednak, chmiel posiada szereg prozdrowotnych właściwości, które doceniane były przez zielarzy, znachorów, zauważyła je także medycyna chińska. Działanie rośliny jest wielokierunkowe: chmiel wpływa korzystnie na układ nerwowy (właśnie dlatego niektórym dobrze się śpi po piwie), wykazuje działanie antybakteryjne, moczopędne, przeciwzapalne, antyutleniające, estrogenne, może chronić przed nowotworami i skutecznie opóźniać starzenie organizmu[2]. Cóż, dlatego właśnie dobre piwo od czasu do czasu nie jest takim złym pomysłem. Chmiel w browarnictwie Wielu chmiel kojarzy się głównie z przemysłem browarniczym i produkcją piwa. Dlatego dla niektórych zaskoczeniem może być fakt, że piwo przede wszystkim produkuje się z wody i słodu jęczmiennego[3]! To bez nich trudno sobie wyobrazić powstanie złotego trunku. Bez chmielu jest to możliwe – wszak obecnie dość sporo piw stanowią piwa bezchmielowe. Jednakże, niektórzy zapaleni miłośnicy piwa zgodnie stwierdzą, że prawdziwe piwo to piwo na chmielu! W procesie produkcji piwa chmiel przyrównać można do przyprawy. Stosuje się go naprawdę niewiele – czasami na 20 litrów przeznaczonej pod produkcję wody dodaje się zaledwie 50 lub 100 g chmielu[2]. Dlaczego tak mało? Bo to całkowicie wystarczy? Aromat chmielu jest niezwykle intensywny i ta niewielka ilość, wykorzystana w procesie produkcji, z pewnością pozostawi swój ślad w finalnym smaku piwa! Chmiel, czyli przyprawa do piwa? Chmiel w pewnym stopniu można określić jako przyprawę do piwa – nadaje mu charakter, wyrazisty aromat i charakterystyczną goryczkę. To właśnie ze względu na nią chmielu nie można dodać do piwa za dużo – byłoby wówczas zbyt cierpkie. Czy chmiel posiada jeszcze jakiś wpływ na piwo, poza nadaniem goryczki? Oczywiście! Wiele zależy nie tylko od samej zawartości chmielu, ale i zastosowaniem konkretnej jego odmiany! Poszczególne rodzaje chmielu różnią się między sobą, chociażby zawartością alfa-kwasów. Smak nadawany piwu zależy także od obszaru uprawy chmielu. Co ciekawe, nie istnieje „najlepszy chmiel” – każdy pozwoli bowiem uzyskać inny smak i aromat trunku. Chmiele europejskie charakteryzują się chociażby aromatem ziołowym, przyprawowym, ziemistym lub trawiastym. Amerykańskie chmiele charakteryzują się szerokim zakresem aromatów i dość sporą goryczką, a chmiel angielski pozwala na wydobycie nut owocowych lub kwiatowych[4]. W Europie jedne z najsłynniejszych upraw chmielu znajdują się w Czechach (rejon miasta Żatec – produkowany tam chmiel wykorzystuje się do warzenia znanych czeskich pilznerów), w Słowenii (Styria) oraz w Polsce (Lublin i Puławy – chmiel ten słynie z delikatności i jednocześnie mocnego aromatu)[5]. Kiedy do piwa dodaje się chmiel? Istnieją dwa główne sposoby zastosowania chmieli w produkcji piwa. Zazwyczaj chmielowe szyszki dodaje się do brzeczki po zacieraniu i filtracji. Ma to miejsce podczas jej gotowania. Piwowarzy mocno pilnuję momentu, w którym następuje chmielenie piwa przed wyłączeniem palnika pod kadzią. Chmiel dodany na godzinę przed końcem warzenia doda piwu goryczkę, pół godziny przed wygaszeniem palnika to tzw. „chmiel na smak”, a dodany dziesięć minut przed końcem pozostawi po sobie jedynie delikatny aromat. Drugim sposobem dodania chmielu do piwa jest dorzucenie go do ziarna słodu już na etapie mielenia. Co ciekawe, uzyskany wówczas wyciąg z chmielu nie będzie aż tak intensywny i konieczne będzie dodanie przyprawy ponownie na etapie gotowania. Niekiedy stosuje się również metodę „chmielenia na zimno” – chmiel dodawany jest wówczas do piwa na etapie cichej fermentacji. Co ciekawe, metoda ta pozwala na uzyskanie bardziej intensywnego aromatu[2]! Chcesz złożyć zamówienie na piwo? Skontaktuj się z nami, a przygotujemy dla Ciebie ofertę specjalną! [1] [2] Ibid. [3] [4] [5]